Mleko zsiadłe z mleka roślinnego? Taką możliwość daje chyba tylko mleko kokosowe. Oczywiście to świeże, zrobione w domu (nie sklepowe z puszki), z niesiarkowanych wiórków. Palma kokosowa nazywana jest w swoich ojczystych regionach "drzewem życia" lub "Lekarstwem na wszystkie choroby". Mleko kokosowe można podawać niemowlętom od 6 miesiąca życia. Jest to przy okazji świetny lek na biegunkę, wymioty, problemy żołądkowe. Kokos ma ogromne ilości minerałów i tłuszczów nasyconych MCT, które łatwo się spalają, toteż stanowią szybkie źródło energii. Wzmacniające właściwości tego orzecha są powszechnie wykorzystywane w diecie sportowców oraz rekonwalescentów. Więcej na temat kokosa napisałam w przepisie na krem do twarzy: Tutaj
Jak zrobić pełnowartościowe mleko kokosowe
Domowe mleko kokosowe robi się szybciej i prościej niż inne roślinne i jest najtańsze wśród orzechowych. Nie trzeba (i nie należy!) nic namaczać, nic nie musimy odciskać przez ściereczkę, wystarczy przecedzić przez gęste sitko czy gazę, by nie było osadu na dnie butelki (ale ja tego nie robię, drobinki osadu mi nie przeszkadzają). Potrzebny jest jedynie mocny mikser/blender. Wsypujemy wiórki lub płatki kokosowe, ekologiczne bez chemicznych dodatków i mielimy na najwyższych obrotach do uzyskania płynnej konsystencji - powstaje nam wówczas tzw. masło kokosowe. Czas wykonania masła kokosowego zależy od siły robota i świeżości wiórek, szerzej pisałam o tym w poście o kremie i dokładniejszy przepis na masło kokosowe jest TU. U mnie trawa to ok. 7 minut, oczywiście z przerwami na zamieszanie i zgarnięcie osadzających się wiórek na ściankach naczynia.
Tak więc dopiero z masła kokosowego (zwanego też kokosowym olejem) uzyskamy najlepsze, pełnowartościowe mleko kokosowe, które powstanie po dodaniu wody. Możemy też uzyskać konsystencję gęstej śmietany, jeśli dodamy mniej wody. Ogólnie proporcje są takie: na szklankę wiórek (ok. 200 g) przypadają 4 szklanki wody. Woda powinna być ciepła, by lepiej się wszystko połączyło i najlepiej dodawać ją stopniowo, po jednej szklance. Miksujemy jeszcze chwilę już na niższych obrotach i gotowe. Każde mleko kokosowe po odstaniu ma tendencje do rozwarstwiania się, ale wystarczy przed nalaniem wstrząsnąć.
A jak powstaje zsiadłe mleko kokosowe? No oczywiście samo.
W skrócie wygląda to tak:
robimy masło kokosowe - z tego po dolaniu szklanki wody mamy gęstą śmietanę-- po dodaniu kolejnych szklanek wody mamy mleko - a jak zapomnimy schować je do lodówki i akurat rozpocznie się w domu sezon grzewczy (tak jak w moim przypadku) to mamy mleko zsiadłe z dobroczynnymi kulturami bakterii, pyszne w smaku, o gęstej konsystencji i lekkim aromacie kokosowym. W smaku i konsystencji jest jak jogurt naturalny. Nie jest ono jeszcze tak gęste, by łyżka stała, ale mam je dopiero 3 dni, więc ciekawa jestem, co będzie z nim dalej, ale pewnie się nie doczekam, bo zostanie przez nas pożarte:)
CZY WARTO SIĘ W TO BAWIĆ?
Od dziecka nie lubiłam mleka krowiego, koziego itp. i upłynęło mnóstwo lat, zanim się dowiedziałam, dlaczego. Kiedyś, dawno temu, jeszcze nie za moich czasów, mleko tak nie szkodziło, bo nie było spożywane w takich ilościach, jak obecnie: jogurty, twarożki, lody, słodycze itd. Wszystkie one produkowane są na bazie szkodliwego "mleka" UHT. W dawnych czasach, gdy nie królowało mleko pasteryzowane, a lody i słodycze jadało się od święta, ludzie nie zmagali się z alergiami pokarmowymi, jak obecnie.
Walka z mitami i tradycją, przekonaniami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, że mleko zdrowe jest, jest walką z wiatrakami. Większość lekarzy nabiera wody w usta, nie informują pacjentów, jaka jest prawda. Reklamy namawiają, by pić mleko danej wytwórni. Wszystko dla pieniędzy, a nie dla zdrowia społeczeństwa. Niezależni naukowcy próbują wypowiadać się na temat szkodliwości picia mleka, ale ich głosy są wyciszane. Biznes jest bezlitosny.
Dlaczego jesteśmy bezkrytyczni wobec tego, czym się karmimy?
Pisałam o tym w poście o fluorze Tutaj, ale trzeba sobie zdać sprawę, że zdrowy rozsądek tracimy również wraz z rozwojem cywilizacji: ogłupiające przekazy telewizyjne, w ogóle gotowe obrazy podawane w mediach, spowalniają procesy samodzielnego myślenia, utrudniają rozwój wyobraźni (co najlepiej widać w naszych szkołach). Pewnie słyszeliście o następującej zależności. Jeżeli przez długi czas jakieś kłamstwo będzie wciąż powtarzane, to w końcu zaczynamy w to wierzyć. Przestajemy się zastanawiać nad prawdziwością takiego przekazu, nie dociekamy, czy tak faktycznie jest.
Na szczęście każdy kij ma dwa końce i wraz rozwojem cywilizacji mamy takie dobrodziejstwo, jak Internet - niezależne narzędzie komunikacji i kopalnia wiedzy. To internet pozwala rozwinąć świadomość, ale trzeba chcieć. Świetne kompendium wiedzy na temat mleka znalazłam na stronie http://mleko.ojoj.pl/, więc pozwolę sobie streścić parę fragmentów: "Odkrycia i badania naukowe prowadzone nad mlekiem są jednoznaczne. Doktor Nand Kishare Sharma w swej książce “Mleko cichy morderca” chce uświadomić czytelników o złych skutkach picia mleka. Wskazuje, że wielu z nas nieświadomie zawdzięcza sobie wiele chorób, jednocześnie obwiniając za to los, wirusy, wiek, otoczenie i Boga. Niestety, nauka o żywieniu i leczeniu pełna jest nieporozumień w porównaniu z innymi dziedzinami. Powoduje to dezorientację człowieka, nie wiemy w co wierzyć.
Mleko krowie czy kozie, no generalnie zwierzęce, nawet jeśli jest świeże, to nie jest zdrowe dla dorosłego człowieka, ani dla naszych dzieci, o czym niżej. Ono jest dobre jedynie dla parzystokopytnych i to tylko, gdy są młode, zanim wykształcą im się zęby. Gdy cielęta po osiągnięciu dojrzałości nadal otrzymują mleko, zapadają na anemię.
Dla nas takie mleko jest po pierwsze: ciężko strawne, o czym po raz pierwszy dowiedziałam się od mądrej Pani w podstawówce na biologii. Dorośli nie posiadają laktazy- enzymu trawiącego laktozę- cukier zawarty w krowim mleku.Ten enzym trawienny wytwarzany jest w jelitach dziecka mniej więcej do 3 roku życia i wraz z wiekiem zanika. Jeśli pomimo tego nadal podawane jest dziecku mleko z nadzieją pokrycia zapotrzebowania na wapń, to można je narazić na objawy nietolerancji: nudności, wymioty, biegunki i rozwolnienia, kurcze żołądkowe, wydzieliny z nosa i śluz, dolegliwości związane z układem oddechowym (astma), zmęczenie, złe samopoczucie, wzdęcia. Nawet jeśli przyzwyczaimy organizm do spożywania mleka krowiego, to nie oznacza to, że unikniemy skutków takiej diety.
"Badania przeprowadzone na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Stanowego w Ohio udowodniły, że nietolerancja mleka może doprowadzić do zrzeszotnienia kości czyli osteoporozy, ponieważ zachodzi zmniejszona absorpcja wapnia pomimo jego dużych ilości w pokarmie. Przyczyna, to brak laktazy - enzymu trawiącego cukier mleczny. Podawanie mleka dzieciom powyżej trzeciego roku życia osłabia układ trawienny i zęby z powodu braku błonnika. Innymi skutkami są: anemia, osłabienie, zła cera".
Mleko krowie nie jest dla człowieka?
Z zaskoczeniem niejeden zada to pytanie. Ano tak się składa, że krowa ma ogromną masę kostną, więc logiczna jest większa ilość wapnia. Cielę, gdy się urodzi, waży około 40 kg, a wagę dojrzałego osobnika, 900 kg, osiąga w ciągu 2 lat. I do tak szybkiego wzrostu potrzeba mu odpowiednio więcej białka oraz steroidów i hormonów niezbędnych do wzrostu. Podając mleko krowie dzieciom, narażamy je na zaburzenia procesu wzrostu i nierównowagę w funkcjonowaniu gruczołów. Dla przypomnienia: człowiek po urodzeniu waży ok. 3 - 4 kg i osiąga swoją stałą wagę 50 - 90 kg po około 18 latach :)
Pomyślmy, młody cielak kiedy osiągnie odpowiedni wzrost przestaje pić mleko. Nie jest mu więcej potrzebne do rozwoju. Zaczyna jeść inny pokarm, przeznaczony dla dorosłych osobników. Człowiek jednak, nawet, gdy dorośnie, nadal myśli, że mleko jest mu wciąż niezbędne. W dodatku nie dotyczy to mleka ludzkiego (sama myśl, że dorośli ludzie nadal piją mleko swej mamy jest dla nas odrzucająca), lecz mleka krowiego. Tak jakby człowiek był jakoś z krową spokrewniony. Mleko może być pokarmem awaryjnym, lecz nie regularnym. Pomimo, że mleko krowie nie jest proporcjonalnie zbliżone do ludzkiego, to jednak zastępuje się to ostatnie krowim. W takim porównaniu składników i proporcji lepiej wypadnie mleko oślicy. Jednak ze względów ekonomicznych zdecydowano się na spożywanie krowiego.
Surowe mleko zawiera cenne i niezbędne składniki odżywcze. Spożywane bezpośrednio od matki, nie ma kontaktu z powietrzem. Mleko przetworzone, pasteryzowane, homogenizowane nie ma wartości odżywczej. Ponadto białka mleka krowiego i ludzkiego różnią sie znacznie. Jednym z nich jest kazeina. W mleku krowim jest jej sześć razy więcej niż w mleku ludzkim. Po trafieniu do ludzkiego żołądka krowie mleko się ścina tworząc duże grudki i zalega w żołądku około 4 godziny. Istotną sprawą jest też wykorzystywanie przez organizm białka. Białko krowiego mleka zostaje wchłonięte tylko w połowie.
Na równowagę w organizmie ma wpływ także stosunek wapnia i fosforu w mleku. W ludzkim mleku stosunek ten wynosi 1,83:1, a w krowim 1,22:1. W tym ostatnim bezwzględna ilość wapnia jest większa niż w mleku ludzkim (odpowiednio 118 i 33 mg/100g mleka). Taka zawartość wapnia oraz hormonów grozi zachwianiem równowagi wapniowo-fosforowej. Grozi to powstawaniu środowiska kwasowego, w którym rozwijają się bakterie, również w jamie ustnej, powodując rozwój próchnicy. Spożywanie samego nabiału jako źródła zapotrzebowania na wapń może prowadzić od niedoboru magnezu i zaburzenia równowagi między tymi pierwiastkami. Lepszym źródłem wapnia są orzechy, ziarna, warzywa.
dr Williama A. Ellis: “W ciągu mojej 42-letniej praktyki wykonałem ponad 25 tysięcy testów krwi moich pacjentów. Ich wyniki wskazują, że ci, którzy spożywają mleko i/lub jego przetwory, nie absorbują (nie wchłaniają) składników odżywczych tak dobrze jak ci, którzy go unikają. Niewłaściwa absorpcja wywołuje, oczywiście, chroniczne zmęczenie” (Healthview Newsletter, Virginia, wiosna 1978)
Przyzwyczajenie drugą naszą naturą.
Gdy mleko roślinne, najczęściej z orzechów, na stałe zagościło w naszej lodówce, nie od razu poinformowałam o tym moje dziecko. Aromat mleka orzechowego w jego ulubionych płatkach śniadaniowych nie budził podejrzeń, a jako samodzielny napój podawalm mu niearomatyczne, najbardziej zbliżone smakiem do krowiego- z nerkowca. Po co ta konspiracja? Bo junior jest już duży, najchętniej preferowałby dietę Mc Donaldową i hasło, że coś jest zdrowe wywołuje u niego natychmiastowe równanie: zdrowe = niesmaczne. Takie już mam konserwatywne dziecko, bardzo opornie podchodzi do nowości kulinarnych. Jak się zaprze na starcie, to ani prośbą, ani racjonalnymi argumentami ani szntażem nie da sie go skłonić, by spróbował tego czy owego. Musi dużo czasu upłynąć, by przkonał się do jakiegoś nowego specjału spożywczego.Toteż chcialam ten proces przyspieszyć i spokojnie bez zbędnej gadaniny przekonać osiołka. I udało się jak mało kiedy. Robiłam mleczko migdałowe, kokosowe, z orzechów laskowych i włoskich, a syn przez miesiąc wdzięcznie je spożywał i mogłabym tak jeszcze długo nie zdradzać niekrowiego pochodzenia tego cudnego napoju, ale w końcu nie robię go w piwnicy, a już wypadało zadbać o jego świadomość w tym względzie. Przeprowadziłam więc pogadankę i tak jak się spodziewałam, pił to mleko z nieufnoscią i mniej chętnie, ale pił.
I razu pewnego stał się cud.Gdy brakowało mi szklanych butelek do mojego mleka, takich z dobrą nakrętką, bo np. od frugo rdzewieją, kupiłam w Kauflandzie najmniej niezdrowe z niezdrowych- niepasteryzowane mleko krowie mające w nazwie: "świeże" . Choć zależało mi głównie na butelce, mleka nie wylałam, by przy okazji sprawdzić, czy uda się zrobić z niego zsiadłe, ale odruchowo wstawiłam butelkę do lodówki. Tak się złożyło, że junior postanowił zrobić sobie płatki z mlekiem, a byłam wówczas z dala od kuchni. Dziecko przyszło mi zakomunikować, że mleko jest chyba zepsute, że nie wyszło mi tym razem i czy mogłabym choć raz w miesiącu kupić mu zwykłe! Moje radosne zapewnienia, że własnie ma do czynienia ze "zwykłym" mlekiem nie były zbyt przekonywujące, bo podejrzliwy nastolatek twierdził, że pewnie przelałam do oryginalnej butelki swój własny wyrób. Dobrze, że miałam paragon ze sklepu i obyło się bez dodatkowych zapewnień. To mleko krowie nie było przeterminowane, Spróbowałam nawet i było normalne, zdatne do spożycia, z tym że miało swój typowy, nieciekawy zapach - nieprzyjemny dla kogoś, kto się od krowiego odzwyczaił, spożywając na co dzień inne; prawie bezwonne lub o aromacie orzechów. Zresztą ten zapach czuć tylko zaraz po otworzeniu, szybko się ulatnia, a jednak młody stwierdził, ze woli bułkę na śniadanie.Widać do zdrowych rzeczy nawet oporni mogą się szybko przyzwyczaić, ja w dzieciństwie nie miałam takiej alternatywy, nawet sojowe nie było wówczas znane, a do krowiego się na szczęście nie przyzwyczaiłam i żadne dodatki smakowe nie skłoniły mnie do wypicia szklanki mleka z własnej woli.
Uważam, że hasło: PIJ MLEKO, BĘDZIESZ KALEKĄ to drastyczna prawda, którą należy należy propagować, nie tylko w mleczarniach:)
Mam taką cichą nadzieję, że wyrazicie swą opinię w komentarzach. Dziękuję, że dotarliście aż do tego miejsca mego wpisu.
ŻRÓDŁA: “Mleko cichy morderca” dr N. K. Sharma
http://mleko.ojoj.pl/
Zdecydowanie wole z krowiego mleka.
OdpowiedzUsuńA próbowałeś innego?
OdpowiedzUsuńTak probowales wielu roznych i po wielu poprostu boli mnie zoladek a na dodatek sa wstretne jak tlusta sina woda. Dla dzieci nie wskazane jest spożywanie mleka sojowego, dla niemowląt należy go nie stosować, głównie jest to związane z przyswajaniem jodu przez który organizm może w okresie wzrostu może się nie nie rozwijać jak nie jest wchłaniany w optymalnej ilości.
OdpowiedzUsuńU dorosłych nie dobór jodu może zwolnić przemianę materii co może doprowadzić do otyłości. Soja może wpływać też na obniżenie ilości plemników w dawce spermy nawet o 1/3. Spożywanie dużej ilości soi przez Chińczyków objawia się tym że mają problemy z erekcją. Jednak aby się do takiego stanu doprowadzić trzeba spożywać kilka litrów mleka sojowego dziennie! Spożywanie soi w naszej diecie powinno być umiarkowane by nie wpływało negatywnie na nasze zdrowie.
Cechami pozytywnymi są fakty, że Polacy nie spożywają wiele soi. Soja ma działanie obniżające cholesterol.
Drogi Anonimie, bardzo dziękuję za rzetelny komentarz, ale co soja ma wspólnego z mlekiem kokosowym, o którym piszę? Zgadzam się bez dwóch zdań, że mleko sojowe te ze sklepu jest bardzo niezdrowe, a i soja modyfikowana genetycznie też. A mleko kokosowe ma dużo jodu i można je podawać dzieciom od 8 miesiąca życia (oczywiście nie to sklepowe z puszki) i jeżeli boli Cię żołądek, to nie ma lepszego panaceum niż kokos. PozdrawiaM
OdpowiedzUsuńNa święta zrobiłam mleko migdałowe, część się zużyła a reszta zapomniana stała w lodówce do wczoraj, czyli równo miesiąc od zrobienia. Myślałam, że się zepsuło, ale po powąchaniu pachniało jak zsiadłe, więc przelałam do miski (żeby najpierw sprawdzić, czy nie pływa jakaś pleśń), i nieśmiało wzięłam kilka łyków. Smakowało jak zsiadłe, ale miało płynną konsystencję. Może gdybym zostawiła fusy... Wczoraj łyknęłam, dzisiaj nadal żyję ;) Zastanawiałam się tylko, czy możliwym jest, żeby takie mleko było zdrowe.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzepraszam Agato, że z takim opóźnieniem odpowiadam, ale mam remont bloga:) Cieszę się, że przeżyłaś i możesz podzielić się doswiadczeniem;) Do odważnych świat należy. Wszystko, co jest sfermentowane bez zanieczyszczeń pleśniami i bakteriami gnilnymi jest zdrowe. Kisić możemy rozmaite przetwory, nie tylko warzywa, ale np. herbatę= kombucha, ryż na słynną japonską zupę missu. Można poeksperymentować też z mlekiem roślinnym, jak smakuje, to myślę, że dobre. PozdrawiaM
Usuń