sobota, 11 marca 2017

Z termometrem do dżungli

     

  Liczymy godziny do wyjazdu  i jak widać na zdjęciu, spakowaliśmy wszystko, nawet termometr
zaokienny, tacy jesteśmy pedantyczni;) Temperatury na Sumatrze na pewno nam nie zabraknie, ale nie ma to jak własna stacja meteorologiczna, nie ufam prognozom pogody:) Jak słupek rtęci odpowiednio wzrośnie, to będziemy mogli podrywać się do lotu w poszukiwaniu chłodu i lodu, nie tyle dla siebie, co lekarstwa. Termometr ten okazał się ciut krótszy niż mój kuchenny, więc powędruję do styropianowego pudełka w głąb plecaka i będzie odmierzał temperaturę leków, które nie mogą być przechowywane powyżej 25 st. C, ale w zerowej temperaturze też nie, więc kostki lodu dawkować trzeba będzie z umiarem, uff. Piszę o tym, bo może ktoś zna prostsze niedrogie rozwiązania. Przekopałam internet w poszukiwaniu pojemników do transportu leków i owszem są małe, dwulitrowe lodóweczki akumulatorowe w cenie zwykłej lodówki, ok. 1200 zł ! Są też termoizolacyjne pokrowce na lekarstwa, mało funkcjonalne w tropikach i cena za malutki woreczek od 100 zł. Może dar googlowania mnie opuścił. Ale co do pakowania, to mnóstwo przydatnych info zaczerpnęłam z netu i wydaje mi się, że żadnej zbędnej rzeczy nie mamy. Starałam się o wielki minimalizm, co w mym przypadku było nie lada trudne i czas pokaże, czy nie wzięłam o jedną koszulkę za dużo, a Art nie przesadził z kabelkami i akumulatorkami.
    Plecaki mamy rozwojowe, tzn. można je powiększyć do 80 l, a póki co 60 l. starcza w zupełności. Za co ogromnie dziękujemy sponsorom Provida i jak nabierzemy cięższych doświadczeń, to po powrocie opiszemy.
      Na koniec jeszcze jedna sprawa ważna, ubezpieczenie. Niepotrzebnie ubolewałam, że nie łapiemy się już na Planetę Młodych, bo to ubezpieczenie ma najlepsze opinie, obejmuje niemal wszystko, co trzeba w podróży i jest na rok w cenie, jakiej nigdzie, nawet za tydzień, się nie uświadczy. Sporo czasu spędziłam na forach i portalach turystycznych zanim dowiedziałam się, że od jakiegoś czasu jest już Planeta starych:), czyli PM Plus. I jak to zwykle w takich razach, mamy nadzieję, że nie będzie trzeba sprawdzać, jak funkcjonuje. Mimo, że daleko nam do  Famów (rodem z Cortazara ), to  za spokój tym razem zapłaciliśmy.