środa, 19 listopada 2014

Jak zarobić sporą sumę pieniędzy na blogu w miesiąc?

     
      Tak to działa, jak widzimy taki tytuł...to: "klik" z nadzieją, że może tym razem znajdziemy jakiś nowy sensowny pomysł. Jeśli też z taką nadzieją kliknęliście w tego posta, to bardzo dobrze, to może znak, że należy powoli kończyć czytanie o tym, jak ZROBIĆ, ŻEBY SIĘ WYROBIĆ, WYJŚĆ NA SWOJE I ZAROBIĆ i zacząć samemu działać:) W tym wpisie, chciałabym odwieść wszystkich poszukiwaczy (do których też się zaliczam) od poszukiwania w sieci szybkich sposobów na zarabianie sporych pieniędzy, czyli takich rzędu średniej krajowej wypłaty. Sposoby oczywiście są, ale nie  takie znowu szybkie. Ten post jest głównie o "taniej psychologii" i o tym, czego unikać.

Odpowiedz sobie na poniższe pytania, a pod koniec  tego wpisu znajdziesz zestaw podobnych, weryfikacyjnych, pytań  i wówczas  możesz przeanalizować swoje odpowiedzi, zaobserwować ewentualne zmiany swej opinii, nastawienia lub stwierdzić  brak jakichkolwiek zmian. 
  1. Jak wiele czasu poświęciłeś na odwiedzanie różnych blogów w poszukiwaniu informacji, jak zarobić pieniądze? 
  2. Ile z tych informacji jest według ciebie przydatnych ? 
  3. Ile z tych informacji o sposobach zarobkowania wykorzystałeś w praktyce? 
  4. Jak możesz określić swoje zainteresowania, potrzebujesz dzielenia swych spraw z innymi? 
  5. Jak często zmieniają się twoje zainteresowania? 
     Póki co nie będzie tu  gotowych odpowiedzi, one pojawią się z czasem. Zrobiłam rozeznanie i najszybciej można zarobić na witrynach poświęconym finansom i oszczędzaniu na domowym budżecie. I nie oszukujmy się, że jeśli ktoś ma stronę o błyskawicznym zarabianiu np. w kasynach internetowych - i  oferuje swe niezawodne sposoby na wygrywanie w ruletce i opowiada, jak to się tym sposobem dorobił w rok sporej kasy, czego dowodem mają być zdjęcia samochodów i domów jegomościa w średnim wieku,  leżącego na plaży z drinkiem z palemką - to nie znaczy, że ten ktoś zarabia w sposób, jaki oferuje na swej stronie! Nie twierdzę, że na hazardzie nie da się zbić fortuny pod warunkiem, że się operuje dużą gotówką i jeszcze większym szczęściem, ale ów gość, którego strona wyskakuje w czołówce Google, jeśli wpisać hasło: "jak zarabiać pieniądze", jeżeli zarabia sensowne pieniądze, to nie dzięki hazardowi, tylko swej stronie www, bazującej na naiwności ludzkiej, na napędzaniu klientów kasynom internetowym. Jak czytałam te posty i porady, jak "wyrolować" automaty i szybko zgarniać dużą kasę grając w ruletkę, to doszłam do szybkiego przekonania, że te kasyna prowadzone są jedynie przez bezrozumne roboty, za którymi nie stoi żaden inteligentny człowiek, a jeśli już ktoś tym zawiaduje, to jest to wielki filantrop, altruista niewiedzący, co zrobić z pieniędzmi, rozdający je na lewo i prawo. Do takich też wniosków pewnie doszli radośni zapaleńcy, którzy po lekturze tej strony, postanowili od razu przystąpić do rzeczy i zalogować się w kasynach, dziękując przy tym wspaniałomyślnemu autorowi, że tak rzetelne dzieli się swą wiedzą. Wystarczy rzucić okiem na niezliczone komentarze pod wpisami. Krytycznych, albo choć trochę sceptycznych uwag tam nie ma, pewnie z miejsca są kasowane. Wyobraźcie sobie ile ludzi dziennie odwiedza taką stronkę, już mniejsza o to, ile osób łapie bakcyla hazardu! Już z paru reklam na tak popularnej witrynie, można z powodzeniem zafundować sobie niejeden drink wśród palm.
   Bazowanie na naiwności ludzkiej, nie dość, że nieetyczne, to nie jest długoterminowe (o ile  ludzie  nie zrezygnują z popularnych past do zębów i dopóki fluor nie będzie dodawany do wody).
   Również nie mam złudzeń, co do tego, że jeśli ktoś prowadzi bloga ekonomicznego czy o gospodarowaniu domowym budżetem, to te ekonomiczne pomysły, testowane na jego poletku rodzinnym, nie są bynajmniej przyczyną jego sukcesów materialnych. Przyczyną powodzenia jest piśmienniczy zapał do prowadzenia takiego bloga i umieszczenie "pieniądza" w tytule strony.  Jeśli ktoś jest oszczędny z natury, to zamiast tracić czas na zgłębianie literatury w tym zakresie, bo naprawdę mało tam nowości, lepiej spożytkować ten czas na dzielenie się własnymi doświadczeniami na swym własnym blogu. A skoro ktoś uważa, że oszczędzanie jest jego słabą stroną, to przeczytanie masy informacji, niewiele mu pomoże. Przypomnienie sobie różnych oczywistości o gospodarowaniu domowym budżetem może pomóc jedynie doraźnie, ale by efekty oszczędzania były zadowalające, trzeba trwale zmienić swe nawyki, a w tym nie pomogą nam żadne znakomite blogi ekonomiczne ze sprawdzonymi pomysłami (jeśli nie są to nasze blogi i nasze pomysły:) Bo na takich witrynach łatwo popaść w błędne koło, o czym szerzej pisałam Tutaj. W skrócie wygląda to tak: trafiamy na interesujący temat, przy okazji rzucamy okiem na parę innych postów na danej stronie, a im więcej przeczytamy, tym łatwiej połykamy bakcyla, ale czy bakcyla oszczędzania, czy czytania i udzielania się na forach. Najlepiej byłoby i jedno i drugie.  Najlepiej byłoby zadbać o swoje Nastawienie do zarabiania i oszczędzania, ale o tym za chwilę. Jeśli przejrzałeś już sporo blogów w tym temacie, to czas samemu wziąć się do dzieła, założyć własną witrynę, nie tylko z krzykliwymi tytułami, ale i z rzetelnymi treściami i zobaczyć, jak to działa i czy zarabianie w sieci jest dla Ciebie łatwe i adekwatne do zainwestowanego czasu i wysiłku. Ja ze swej strony obiecuję wkrótce poinformować, ile wejść miał ten mój  post o krzykliwym tytule z pieniądzem w tle. Ekonomika pieniądza nie jest moją ulubioną dziedziną, zamiast oszczędzać czas i pieniądze, wolę bawić się w oszczędzanie przestrzeni, zarówno życiowej, jak i domowej, wychodzi mi to o wiele lepiej:) Ale o tym napiszę  przy innej okazji, a teraz może przejdę do innej interesującej kwestii.


 O psychologii zarządzania swoimi dobrami naturalnymi

     Jeśli nie masz zamiaru pisać bloga o finansach, a poszukiwanie ciekawych pomysłów sprawia ci przyjemność i w ogóle szperanie w sieci jest twoją pasją, to jesteś szczęściarzem, by nie rzec spryciarzem pl./com/czy jak tam bądź. Wiadomo, że pasjonaci mają w życiu łatwiej, łącząc przyjemne z pożytecznym, nie ma lepszego sposobu niż zarabianie na swej pasji. Zresztą jakiegokolwiek działania się nie podejmiesz i tak usłyszysz dobre pomysły, gdy będziesz uważnie słuchać siebie. W myśl poniższej zasady:
                 To czego szukasz, poszukuje Ciebie
     Przypomnij sobie taki moment, a właściwie powinnam krótko powiedzieć, przypomnij sobie swoją amnezję. Każdemu z nas się zdarza, że nagle zapomni jakiejś nazwy, mamy ją na końcu języka i za nic nie możemy jej wykrztusić, powstaje luka w pamięci. Zależność jest taka:  im szybciej i usilniej chcemy sobie przypomnieć np. imię osoby czy jakąś nawet prostą nazwę czegoś, to tym trudniej nam to przychodzi. Jest na to jedna niezawodna metoda - odpuścić sobie, dać sobie czas, nie szukając obsesyjnie w zakamarkach pamięci, wówczas, gdy w umyśle zapanuje luz, spokój, cisza robi się tam więcej miejsca i nasza podświadomość zaczyna grzecznie współpracować, podaje na tacy naszą chwilowo zapomnianą  myśli, nazwę lub pojęcie. Gdy sobie odpuszczamy, to szybko i  znienacka sobie przypominamy, to co jest nam w danej chwili potrzebne. Tak samo jest z naszymi pragnieniami, życiowymi celami, a więc zarabianiem pieniędzy. Zbyt duża motywacja jest często przyczyną porażki, gdy zbyt obsesyjnie podchodzimy do tego, czego pożądamy, tym trudniej osiągnąć jest nasz wymarzony cel. Nie twierdzę, że go nie osiągniemy, ale droga do niego, może być drogą przez mękę, w ostatecznym rachunku nie wartą przemierzania, bo np. zdobywając pieniądze stracimy coś, czego kupić się nie da: zdrowie, czas.
   Z jednej strony  należy uważać, by zbyt silna motywacja nie stała się frustrująca, z drugiej nie należy sobie całkiem odpuszczać, tylko stale przypominać o tym, czego szukamy i czego "nie pamiętamy". Warto stale pamiętać o tym, że jeżeli obecnie nie mamy pomysłu na polepszenie naszej sytuacji  np. materialnej, to ten pomysł wkrótce się pojawi. I tyle. Niezwykle ważne jest to optymistyczne nastawienie, wiadomo, wiara to nadrzędna kategoria. Nie szukamy na siłę, bo szkoda czasu, czyjeś gotowe pomysły nie sprawdzą się na cudzym gruncie. Jeżeli nie mamy natury hazardzisty, to nie studiujmy zasad obstawiania ruletki w kasynie, jeżeli nie jesteś umysłem ścisłym, to nie bierz się za pisanie bloga o finansach.
     Ważne, by kierować się indywidualnymi preferencjami  (szkoda że już w szkołach podstawowych nie przeprowadza się takich diagnoz, ale trudno o rzetelnych psychologów w tej dziedzinie), ale to nie znaczy, że ogólne zasady nie są pomocne. Takim zbawiennym uniwersum, które polecam sobie i innym, jest NASTAWIENIE - wiadomo pozytywne. Nie polecam cudownych poradników typu: "The Secret", co prawda one są dobre do budowania pozytywnego nastawienia, ale w małej dawce, od czasu do czasu, jako słowo na niedzielę, bo w natłoku informacji można ugrzęznąć. Jeżeli jestem nastawiona na szukanie, to będę osobą szukającą, ale nie koniecznie znajdująca:) Przypomniała mi się taka sytuacja z lat dziecięcych. Moja koleżanka bardzo często coś znajdowała na drodze, gdy szłyśmy gdzieś na spacer lub nawet gdy się spieszyłyśmy do szkoły. Pewnego razu jakiś pieniądz, jakąś wciśniętą w błoto monetę, innym razem jakieś koraliki, a jeszcze kiedy indziej pierścionek, to nic, ze metalowy, jako dziecko cieszyła się i z takiego. Zaczęłam się zastanawiać, jak to jest, że ja idąc z nią nie znajduję nic, tylko ona. Wspólnie zaczęłyśmy  to analizować. Wioletka - bo tym zdrobnieniem swego imienia, mimo wieku, lubi być nazywana moja stara przyjaciółka:) - stwierdziła, że ja nie umiem patrzeć na drogę, patrzę gdzieś przed siebie lub dookoła, a nie pod nogi. Ona natomiast wciąż patrzy się w ziemię i to nie jakoś specjalnie, ale mimochodem, odruchowo. Uważne patrzenie na to, koło czego lub po czym depcze miała we krwi, było to w jej naturze. Znajdowała więc różne rzeczy bezwysiłkowo. Takie zaprogramowanie do przeczesywania wzrokiem najbliższego terenu podczas spaceru było u niej początkowo nieuświadomione, bo miała tak od najmłodszych lat. A tak na marginesie, w tamtych szkolnych czasach Wioletka nosiła okulary, a ja nie, teraz jest odwrotnie ja noszę okulary lub soczewki, ona już nie:)


Czy  na pewno chcesz 
zarabiać więcej pieniędzy !?


     Chcieć to móc. ale trzeba chcieć umiejętnie, Chcieć musi nasza podświadomość, nasze wewnętrzne dziecko trzeba przekonać. Jeżeli uważamy, że ktoś ma pecha, bo spełnia wszelkie warunki, by mu się udało, a jednak mu się nie udaje, to uważam, że  "pech" należy rozumieć jako: wewnętrzny konflikt interesów. Dla wielu ludzi takie pytanie: "czy chcesz mieć więcej pieniędzy" jest czysto retoryczne lub wręcz głupie. Niemal każdy odpowie na nie twierdząco, że przecież chce!  Nie zawsze wiemy, co nam w duszy gra.   Psychologia zarabiania pieniędzy jest taka, że najpierw musimy się z sobą dogadać, przekonać swą podświadomość, by chciała współpracować, by nasze nieuświadomione lęki nie były kłodami, które wewnętrzne dziecko rzuca nam pod nogi na drodze do szczęścia. Toteż  stwierdzenie, będziesz miał więcej pieniędzy, będziesz bogaty, jeżeli tylko będziesz chciał jest jak najbardziej słuszne. Gdyż podświadomość nie lubi żadnych zmian, a to ona często rządzi. O ile coś do tej pory działało i pozwalało organizmowi przeżyć w jako takiej kondycji, postrzegane jest jako wystarczające. Podświadomość nie będzie zmieniać dobrego na lepsze, bo jej "strefą komfortu" jest "strefa znanego", a argumenty świadomości i dążenie do rozwoju osobistego są dla niej na ostatnim miejscu.
Przekonać siebie


      Jesteśmy istotami dualnymi: z jednej strony chcemy i łatwo to sobie uświadamiamy, z drugiej mamy nieuświadomione obawy, które stoją na przeszkodzie. I to my sami stoimy na przeszkodzie, do zrealizowania swoich marzeń. Wystarczy spojrzeć na takie proste przykłady: wyobrażamy sobie, jak to będzie wspaniale, gdy w końcu skończę tę szkołę, gdy zdam maturę lub obronię pracę magisterską, bądź udam się na wyczekiwaną emeryturę,  jak sobie w końcu, odpocznę. Gdy już następuje ów szczęśliwy moment spokoju, mamy upragniony czas dla siebie,  to często się okazuje, że szybko przestajemy tryskać radością. Nie możemy sobie miejsca znaleźć i dziwimy się temu, że odczuwamy pustkę, że nie umiemy się należycie cieszyć, że czegoś nam brak, mimo że przed chwilą osiągnęliśmy swój wymarzony cel. Po prostu zostaliśmy wytrąceni z rytmu, nasza podświadomość nie lubi zmian, mimo że wydaje się na te zmiany otwarta. Im dłużej trawa dany tryb życia, choćby niewygodny, tym bardziej się do niego  przywiązujemy. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka i każde zmiany, nawet te dobre powodują lęk, czego przykładem jest syndrom więźnia.  Czy więzień po długiej odsiadce z radością wychodzi na wolność? Jego lęk po opuszczeniu murów jest tym większy im dłużej przebywał za kratami . Ponadto ten dobrze znany w psychologii syndrom polega na tym, że jak człowiek przez lata nabył pewnych nawyków, to mimo całkowitej zmiany sytuacji, dalej je ma, niczym ów więzień, dawno już nie pilnowany, a potulnie siedzący w celi. 
    Wniosek: trudno zmienić swoje podświadome wzorce zachowań, bo logiczne argumenty do podświadomości - której domeną są obrazy i emocje - w ogóle nie trafiają. Ludzie uzależnieni, np. od papierosów, słodyczy lub pesymistycznych myśli nie rzucą swego nałogu dlatego tylko, że dowiedzą się o jego szkodliwości.  Trzeba poświęcić sobie trochę czasu, by znaleźć sposób na pogodzenie wewnętrznych konfliktów i wspólnotę interesów, bo co z tego, że my chcemy i chcemy w naszym założeniu dobrze, no bo od przybytku głowa przecież nie boli, ale to tylko jednej naszej części natury wydaje się dobre, ta druga boi się o nasze bezpieczeństwo, zdrowie, że jak np. staniemy się bogaci, to woda sodowa strzeli nam do głowy.
    Podświadomość programuje się wraz z wiekiem, chwyta przekonania podświadomości zbiorowej, począwszy od gestów, obrazów zapachów z dzieciństwa, które ją warunkują. Ma stać na straży naszego bezpieczeństwa i choć niektórym się kolokwialnie we łbie nie mieści takie absurdalne bezpieczeństwo, no przecież pieniądze mogą je nam zapewnić, więc czemu nie ma współpracy ze strony strażniczki bezpieczeństwa - podświadomości? 
- Bo nie umiemy się z sobą dogadać. 
- A czemu nie umiemy się dogadać? 
- Bo za mało czasu poświęcamy na dialogi ze sobą, za mało pozytywnych emocji, wrażeń i obrazów fundujemy swemu wewnętrznemu dziecku. Ponadto podświadomość lubi ciszę, tę wewnętrzną, bez względu na huragan za oknem. Wówczas,  najłatwiej osiągnąć porozumienie.

TEST
1. Czy odczuwasz niedosyt informacji? Jeśli tak, to czytaj dalej:)
2. Czy wiele czasu poświęciłeś na odwiedzanie różnych blogów w poszukiwaniu informacji, jak zarobić pieniądze?
 Jeśli Twoja odpowiedź brzmi: "TAK", to wiesz już wszystko, by zacząć działać, a jeśli rzadko odwiedzasz takie strony, to znaczy, że nie musisz:)
3. Ile z tych informacji na temat zarobkowania w sieci jest według ciebie przydatnych ? Jeśli wszystkie, to jesteś bardzo tolerancyjną osobą, a jeśli żadne, to spróbuj bardziej efektywnie wykorzystywać swój czas.
4. Ile pomysłów zaczerpniętych z sieci z powodzeniem wykorzystałeś w swym domowym budżecie? Jeżeli wiele, to powinieneś powiedzieć innym, jak tego dokonać. Wiedzę, podobnie jak pieniądze, najłatwiej pomnożyć, gdy się nią dzielimy. A jeżeli na  pytanie 2. odpowiedziałeś również twierdząco, to może oznaczać, że jesteś pracoholikiem i może czas zmienić zakres poszukiwań:)
5. Jak często zmieniają się twoje zainteresowania? 
6. Czy odpowiedzi, których udzieliłeś sobie na początku czytania tego postu, znacznie różnią się od tych, których udzielasz sobie teraz na podobne lub takie same pytania? 
Jeśli nie, to dobrze, jeśli tak, to jeszcze lepiej, przy założeniu, że pamiętasz swoje odpowiedzi:)
    Pasjonaci mają łatwiej, zarabiają pieniądze na tym, co lubią robić i z reguły nie mają większych problemów finansowych. Szkopuł w tym, że jeżeli mamy wiele zainteresowań, to rozmieniamy się na drobne. Ale często bywa, że nie jesteśmy świadomi, co tak naprawdę lubimy robić. Można zostać pracoholikiem lub nierobem, ale żeby uniknąć skrajności, być zdrowym, no i generalnie cieszyć się życiem, proponuję lepiej poznać siebie. czyli dać sobie czas, najlepiej posiedzieć o stałej porze dnia (podświadomość lubi rytm i wszelkie rytuały) w jakimś domowym zaciszu i po prostu być, być sam na sam ze sobą bez jakichkolwiek zobowiązań:) bez powracających myśli. A taką możliwość daje medytacja lub spontaniczna twórczość, taka twórczość z pasją, kiedy to zapominamy o całym świecie i zupełnie jesteśmy pochłonięci, tym, co w danej chwili robimy. Dzieci i artyści mają tę zdolność we krwi, łatwiej im osiągnąć ten zbawienny  stan "Tu i Teraz". Ale każdy z nas był w dalszej lub bliższej przeszłości dzieckiem i gdzieś tam nadal nim jest, a artystą, np. artystą życia,  można być w dalszym ciągu, w chwili każdej. Życzę nam wszystkim radosnej twórczości i zarabiania adekwatnych pieniędzy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz