Całe życie się uczymy, a niektórzy, tak jak ja, w dalszym ciągu chodzą do szkoły, tylko niestety już nie w charakterze ucznia. Rola ucznia, mimo że równie trudna, jak nauczyciela, bardziej mi odpowiadała, bo co tu dużo kryć, środowisko nauczycielskie... nie jest tak wdzięczne i skore do psot i radości, mówiąc oględnie:) Zresztą, nie lubię uogólnień, każde generalizowanie na temat środowisk uczniowskich, nauczycielskich, lekarskich itd. bywa krzywdzące. Psoty uczniów nie zawsze bywają niewinne i radosne (jak w historii z kubłem na śmieci, założonym na nauczycielską głowę). U mnie w szkole dzieci są raczej grzeczne, toteż zastanawiałam się, czy blokady na poręczach przy schodach założone są dla nich, czy dla mnie, bym nie zjeżdżała, bo mam takie zapędy. Zastanawiałam się też, czy moje nastoletnie dziecko, dlatego nie lubi się uczyć, że gdzieś tam podświadomie zakodowało sobie, że może skończyć tak jak ja: czyli non stop w szkole i to za marną pensję (kto ma w rodzinie nauczycieli, to wie, o czym mówię!), ale co do mej nieuczącej się latorośli, to pewnie pochopne wnioski wyciągam. Bowiem dzieci najlepiej wiedzą, co chciałyby w życiu robić, tylko potem zapominają i jak w porę sobie tego jako dorośli nie przypomną, to klapa. A ja mam dowód w postaci nagrania. I to jakiego, cóż za opatrzność losu! Kiedyś, tak na pamiątkę, nagrywałam naszą rozmowę z synem przedszkolakiem i padło standardowe pytanie: Kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz? Przy takich odpowiedziach rodzicom z reguły wyostrza się słuch, a moje uszy stanęły dęba, gdy usłyszałam odpowiedź wypowiedzianą powoli, w skupieniem i z powagą : KLAUNEM.
- Dlaczego klaunem? Spytałam zdziwiona.
- Bo "klaunowie" żonglują - odparło dziecko i zaraz dodało z zapałem: - Ja też chcę żonglować! Hm... pomyślałam, że to ciekawe zajęcie, cokolwiek to znaczy. Wówczas nie przyszło mi do głowy, żeby traktować to dosłownie, nie sądziłam, że żonglowanie jest tak ważne i to nie tylko w dalekiej przyszłości, ale dla teraźniejszego jego rozwoju! No i kto by przypuszczał, że sama będę mu wtykać w ręce piłeczki, by żonglował w czasie odrabiania lekcji i przygotowywania się do klasówek. Nic też nie zapowiadało, że ten żądny wiedzy przedszkolak, płynnie czytający, będzie w szkole takim lawirantem - zdolnym na milion sposobów odwrócić naszą uwagę, by zataić prace domowe, sprawdziany i złe oceny. Tak więc mam w domu Klauna! I nie trzeba było długo czekać, do dorosłości jeszcze mu sporo lat zostało, ale mam przy tym nadzieję, że do tej pory nauczy się dobrze żonglować. Trudno czasem poważnie traktować to, co mówią małe dzieci, a jednak: Dzieci wiedzą lepiej:)!
Jeżeli podobnie jak ja, macie w domu Klauna, to od razu każcie mu żonglować.Wiele jest "ćwiczeń gimnastyki mózgu", wszystkie ruchy naprzemienne, np. rowerek, leniwe ósemki, ale nic tak szybko, jak żonglowanie, nie powoduje koncentracji i nie synchronizuje półkul mózgowych, bowiem w ruchy naprzemienne rąk zaangażowana jest percepcja wzrokowa, a ćwicząc refleks wzmagamy koncentrację. To nic, że na początku nie wychodzi. Liczy się samo działanie i skupienie uwagi. Z czasem zamiast podążać wzrokiem za piłeczką uciekająca po podłodze, będziemy coraz częściej śledzić jej ruchy w powietrzu i odnosić sukcesy, nie tylko w dziedzinie sprawności fizycznej. To metoda stara jak świat, wystarczy systematycznie ćwiczyć. Najlepiej czymś miękkim, z braku odpowiednich piłeczek możemy posłużyć się skulkowanymi skarpetkami. Uważam, że żonglowanie powinno być obowiązkowe w szkołach i to przed każdą lekcją, a nawet w jej trakcie!
Toteż pożonglowałam trochę i przypomniałam sobie, że najlepsze do żonglerki, to byłyby orzechy włoskie, ale bez łupiny, tak, by trafiać nimi prosto do buzi;) A zanim je zjemy należy przyjrzeć się temu miniaturowemu modelowi ludzkiego mózgu, mądra Natura już jego wyglądem sugeruje, na co orzech ten jest dobry.
Wszystkie orzechy są zdrowe, ale bogactwem składników mineralnych włoskie biją na głowę orzechy laskowe. Jeśli chodzi o kaloryczność, to włoskie też są rekordzistami: 100 g to 645 kcl. Ale zamiast pustych kalorii mamy tu pełnowartościowe białko. Dzięki dużej ilości fosforu doskonale wpływają na sprawność procesów myślowych. Na pracę mózgu korzystny wpływ maja tu także miedź i mangan oraz kwas linolenowy, z którego organizm produkuje kwasy omega- 3, będące jednym z głównych "budulców" komórek mózgowych. Wystarczy niewiele: 5-6 orzechów zjeść codziennie.
Wszystkie orzechy są zdrowe, ale bogactwem składników mineralnych włoskie biją na głowę orzechy laskowe. Jeśli chodzi o kaloryczność, to włoskie też są rekordzistami: 100 g to 645 kcl. Ale zamiast pustych kalorii mamy tu pełnowartościowe białko. Dzięki dużej ilości fosforu doskonale wpływają na sprawność procesów myślowych. Na pracę mózgu korzystny wpływ maja tu także miedź i mangan oraz kwas linolenowy, z którego organizm produkuje kwasy omega- 3, będące jednym z głównych "budulców" komórek mózgowych. Wystarczy niewiele: 5-6 orzechów zjeść codziennie.
Ponadto dla pracy mózgu ważne jest dotlenienie i odpowiednia temperatura. Nasz mózg podobnie jak komputer szybciej pracuje w chłodzie. jeśli uczniowie/studenci ziewają, to nie koniecznie znaczy, że chce im się spać i to z nudów. Ziewamy także dla ochłody, dla termoregulacji organizmu. Niedawno ogłoszono pierwsze wyniki badań potwierdzających chłodzący efekt ziewania u szczurów. U człowieka jest podobnie. Mechanizm ten prawdopodobnie wykorzystuje dwa zjawiska, przyspieszenie obiegu krwi związane z napięciem mięśni szczęki i wymianę ciepła z wdychanym chłodniejszym powietrzem. Zatem dbając o kondycję mózgu, również ziewajmy sobie do woli.
Źodła:
Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/nauka/news-ziewamy-dla-ochlody-mozgu,nId,360596#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz